Ja podchodzę do tego trochę inaczej, bo u nas w domu próbowaliśmy różnych rozwiązań. Największym wyzwaniem było to, żeby dziecko nie czuło się kontrolowane, tylko żeby rozumiało, że chodzi o bezpieczeństwo. Dobrze sprawdzało się wspólne ustalanie zasad korzystania z telefonu, a aplikacje traktowaliśmy jako wsparcie, a nie narzędzie do śledzenia. Na przykład korzystaliśmy z funkcji takich jak ograniczenie czasu przed ekranem czy Aplikacja Kroha do ochrony oczu dziecka i to pomogło wytłumaczyć, dlaczego warto robić przerwy. Dla nas najważniejsza była rozmowa i szczerość, a nie sama technologia.
Coraz więcej rodziców korzysta z aplikacji do kontroli rodzicielskiej, aby mieć wgląd w to, jak dzieci używają telefonów. Zastanawiam się, czy takie narzędzia bardziej pomagają w wychowaniu, czy mogą powodować brak zaufania między rodzicem a dzieckiem. Czy ktoś z was stosuje takie rozwiązania i jak to wpływa na relacje w domu?